Wsparcie dla inwestorów budujących odnawialne źródła energii będzie udzielane w postaci preferencyjnych kredytów 15-letnich, oprocentowanych na 6 proc. (z możliwą karencją spłaty na trzy lata). W niektórych przypadkach inwestycji – takich, w których generowany zysk będzie mały – NFOŚiGW będzie gotowy umorzyć do 50 proc. udzielonego kredytu. Taka możliwość ma zachęcić do inwestowania także w takie odnawialne źródła energii – zwłaszcza geotermalne – których okres spłaty jest bardzo długi, ze względu na potężne koszty początkowe – pisze „Gazeta Wyborcza”.
NFOŚiGW nie dzieli pieniędzy z budżetu państwa ani z kasy UE, ale z kar płaconych przez polskie firmy energetyczne za to, że w bilansie sprzedawanej przez nie energii jest zbyt mało elektryczności i ciepła pochodzących z odnawialnych źródeł.
Maksymalna wysokość pożyczki to 50 mln zł i nie może przekraczać 75 proc. łącznych kosztów inwestycji. Wartość inwestycji nie może być mniejsza niż 10 mln zł.
– Nie chcemy wspierać np. budowy wielkich farm wiatrowych (o mocy ponad 10 MW), bo te są realizowane przez wielkie koncerny, bogatsze od nas – tłumaczy Jan Rączka, prezes NFOŚiGW- Chcemy skoncentrować się na mniejszych, rozproszonych inwestycjach, ale zarazem dostarczających energię do sieci – podkreśla.
To nie znaczy jednak, że Fundusz z góry wyklucza jakieś firmy. O preferencyjny kredyt (a docelowo również o jego częściowe umorzenie) mogą starać się wszystkie instytucje. Warunek jest jednak jeden: projekt musi mieć zdrowe podstawy biznesowe, musi też być projektem zupełnie nowym, jeszcze nierozpoczętym (bo to wynika z unijnych reguł udzielania pomocy publicznej, których NFOŚiGW musi przestrzegać) – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
Przedstawiciele branży energetycznej potwierdzają, że program pożyczkowy NFOŚiGW może się okazać bardzo pomocny. – Inwestorzy muszą teraz szukać pieniędzy. Propozycja Funduszu wychodzi naprzeciw faktycznym potrzebom – komentuje Bogusław Regulski z Izby Gospodarczej „Ciepłownictwo Polskie”.
(Źródło: Gazeta Wyborcza)